A więc zgodnie z zapowiedziami wybraliśmy się na podbój Biskupiej Kopy – najwyższego szczytu polskiej części Gór Opawskich wznoszącego się na zawrotną wysokość 890 m n.p.m. Nocowaliśmy w Jarnołtówku – sympatycznej miejscowości położonej niedaleko Głuchołazów, fajnej miejscówce z dobrym dojazdem. Nie jest to typowa miejscowość turystyczna, jako że i gór tam niewiele, ale jest kilka pensjonatów i agroturystyk. Od razu mogę polecić fajną włoską restaurację (zdaje się, że nawet należącą do Włocha) z bardzo dobrym jedzeniem.
Na Biskupią Kopę wyruszyliśmy skoro świt... tak przed 9.00 i zdecydowaliśmy się na podejście czerwonym szlakiem (ok 2h), który jest najbardziej stromy i najkrótszy. Jednak nie należy tej stromości traktować zbyt serio, jest to bardzo przyjemna w podejściu góra i nawet najbardziej strome fragmenty trasy nie powinny nadwyrężyć niedzielnego turysty.
Wracaliśmy z kolei szlakiem żółtym, nieco dłuższym, ale przechodzącym przez Piekiełko oraz Skałki – bardzo ładny fragment trasy gdzie pojawiają się rzeczywiście małe skałki – polecam, bardzo sympatyczna.
Jeśli ktoś zdecyduje się iść tylko czerwonym szlakiem, to ryzykuje że ominie schronisko pod Biskupią Kopą. Znajduje się ono przy połączeniu szlaków żółtego i czerwonego, jednak z drogi szlaku czerwonego widać tylko dach i ktoś może pomyśleć, ze to tylko jakaś chałupa. Schronisko jest bardzo fajne i klimatyczne, zdecydowanie polecam: miłą obsługę, smaczny żurek oraz radosnego berneńczyka
Podejście na Biskupią Kopę zimą przy ładnej pogodzie to naprawdę uczta dla duszy i ciała. Piękne widoki oraz niezbyt forsowny kontemplacyjny spacer
Mimo że góry niezbyt wysokie i takie niby nic, to jednak widok robi wrażenie
No to zdobyliśmy szczyt! Na szczycie jest wieża widokowa w trackie budowy (ale chyba na ukończeniu) oraz jakaś przedziwna budowla, która być może miała być schroniskiem, ale póki co jest tylko niezbyt atrakcyjną ruinką. Dość szczególnie to wygląda Na szczęście jest tabliczka.
Pamiętajcie, idąc w góry trzeba się przygotować sprzętowo. Zarówno ubranie jak i sprzęt jest bardzo ważny, szczególnie zimą.
Ekstremalne sytuacje wymagają ekstremalnych działań, czasami trzeba sobie wylizać śnieg z łap
Kolejnego dnia pojechaliśmy do Kotliny Kłodzkiej, gdzie większość szczytów mieliśmy już zalicz
onych, ale została nam Orlica 1084m n.p.m. – najwyższy szczyt polskiej części Gór Orlickich. Wejście z okolic Zielińca jest bardzo przyjemne, właściwie spacerowe, ponieważ prawie cały szlak stanowi trasę dla narciarzy biegowych. Oznaczenie na tabliczkach wskazuje, że wyprawa powinna zająć ok 1h, ale nawet idąc w śniegu i z przystankami na wylizanie łap ze śniegu oraz sesje zdjęciowe, zajęło nam to 45min. Od razu zrobię przytyk: trasa czeska była przygotowana dla narciarzy przez ratrak, polska nieskażona cywilizacją. Niemniej jednak trasa jak z obrazka. Na szczycie spotkaliśmy parę narciarzy z Czech, pogadaliśmy chwilę i porobiliśmy zdjęcia, ogólnie bardzo sympatycznie
Trasa na Orlicę zimą zapiera dech, było przepięknie
Ostatnie metry odbiegają troche od głównego szalku I tzreba się przedzierać przez zaspy, ale to drobiazg dla przygotowanych alpinistów.
Na szczycie znajduje się obelisk oraz tabliczka I kolejny szczyt do kolekcje.
Można też spotkać dziwnie mówiących ludzi z zza południowej granicy
Na Biskupią Kopę wyruszyliśmy skoro świt... tak przed 9.00 i zdecydowaliśmy się na podejście czerwonym szlakiem (ok 2h), który jest najbardziej stromy i najkrótszy. Jednak nie należy tej stromości traktować zbyt serio, jest to bardzo przyjemna w podejściu góra i nawet najbardziej strome fragmenty trasy nie powinny nadwyrężyć niedzielnego turysty.
Wracaliśmy z kolei szlakiem żółtym, nieco dłuższym, ale przechodzącym przez Piekiełko oraz Skałki – bardzo ładny fragment trasy gdzie pojawiają się rzeczywiście małe skałki – polecam, bardzo sympatyczna.
Jeśli ktoś zdecyduje się iść tylko czerwonym szlakiem, to ryzykuje że ominie schronisko pod Biskupią Kopą. Znajduje się ono przy połączeniu szlaków żółtego i czerwonego, jednak z drogi szlaku czerwonego widać tylko dach i ktoś może pomyśleć, ze to tylko jakaś chałupa. Schronisko jest bardzo fajne i klimatyczne, zdecydowanie polecam: miłą obsługę, smaczny żurek oraz radosnego berneńczyka
Podejście na Biskupią Kopę zimą przy ładnej pogodzie to naprawdę uczta dla duszy i ciała. Piękne widoki oraz niezbyt forsowny kontemplacyjny spacer
Mimo że góry niezbyt wysokie i takie niby nic, to jednak widok robi wrażenie
No to zdobyliśmy szczyt! Na szczycie jest wieża widokowa w trackie budowy (ale chyba na ukończeniu) oraz jakaś przedziwna budowla, która być może miała być schroniskiem, ale póki co jest tylko niezbyt atrakcyjną ruinką. Dość szczególnie to wygląda Na szczęście jest tabliczka.
Pamiętajcie, idąc w góry trzeba się przygotować sprzętowo. Zarówno ubranie jak i sprzęt jest bardzo ważny, szczególnie zimą.
Ekstremalne sytuacje wymagają ekstremalnych działań, czasami trzeba sobie wylizać śnieg z łap
Kolejnego dnia pojechaliśmy do Kotliny Kłodzkiej, gdzie większość szczytów mieliśmy już zalicz
onych, ale została nam Orlica 1084m n.p.m. – najwyższy szczyt polskiej części Gór Orlickich. Wejście z okolic Zielińca jest bardzo przyjemne, właściwie spacerowe, ponieważ prawie cały szlak stanowi trasę dla narciarzy biegowych. Oznaczenie na tabliczkach wskazuje, że wyprawa powinna zająć ok 1h, ale nawet idąc w śniegu i z przystankami na wylizanie łap ze śniegu oraz sesje zdjęciowe, zajęło nam to 45min. Od razu zrobię przytyk: trasa czeska była przygotowana dla narciarzy przez ratrak, polska nieskażona cywilizacją. Niemniej jednak trasa jak z obrazka. Na szczycie spotkaliśmy parę narciarzy z Czech, pogadaliśmy chwilę i porobiliśmy zdjęcia, ogólnie bardzo sympatycznie
Trasa na Orlicę zimą zapiera dech, było przepięknie
Ostatnie metry odbiegają troche od głównego szalku I tzreba się przedzierać przez zaspy, ale to drobiazg dla przygotowanych alpinistów.
Na szczycie znajduje się obelisk oraz tabliczka I kolejny szczyt do kolekcje.
Można też spotkać dziwnie mówiących ludzi z zza południowej granicy
Ostatnio edytowany:
2018-02-17 22:40:54