Gdzieś w stepach szerokich, wśród chaszczy tymianku,
Grasował był rycerz ponury,
Niejedna dziewoja przez niego nie w wianku,
I rogi miał żonkoś niektóry.
Zasadzać się chcieli na tego niecnotę,
Lecz umknął im z każdej zasadzki,
I drogo sprzedali tę swoją głupotę,
Z żonami w tym czasie miał schadzki.
I lata mijały, a rycerz swawolił,
Aż nuda dopadła i jego,
Nie liczył już nawet, co niewiast zniewolił,
I rogów przyprawił do tego.
Już skronie zaczęła dopadać siwizna,
I zęby się ruszać w paszczęce,
Przywiędła, co nieco, już jego golizna,
Lumbago wracało w udręce.
Pomyślał, że trzeba mu krzywdy naprawić,
I kajać za czyny swe niecne,
Być może się uda choć duszę swą zbawić,
Gdy skruchy zarzewie obecne.
Szedł diabeł był drogą i zoczył rycerza,
Co ze łbem spuszczonym sam siedział,
"Potrzeba Ci ze mną jest widzę przymierza",
Pod boki się wsparłszy powiedział.
A rycerz mu na to: "Coś siarką woniejesz,
I chytrym chichotem się dławisz,
I czego się durny, gdym stary tak śmiejesz,
Odmłodzisz me ciało, duch zbawisz?"
" Z tym duchem jest różnie, lecz ciało da radę,
I można coś zrobić z tym flakiem,
Lecz taka przysługa posiada i wadę,
I trzeba zapłacić mi z hakiem"
"Mam złota od groma, szlachetne kamienie,
Nie straszna mi zatem jest cena,
A kusi niezmiernie młodości wspomnienie,
Więc jak twa w końcu wycena?"
"Toś stary, a głupi, jak nie wiesz, co żądam"
Rzekł diabeł z uśmiechem figlarnym,
"Za jednym po świecie się tylko rozglądam,
Nieważne, czy wielkim, czy marnym"
"Co prawda u Ciebie niewiele już tego,
Co chciałbym pozyskać i zabrać,
Gotowyś mi resztki darować kolego?
Sam nie wiesz, jak masz się z tym babrać"
" O duszę ci chodzi, Chcesz pustkę zostawić,
Przywrócić mi czasy swawoli,
No, chodź no tu bliżej, mam chęć się zabawić,
Dam słowo, że cię nie zaboli"
I błysnął buzdygan, czart leży i dyszy,
A wiarus za rogi tarmosi,
Chrupnęło, trzasnęło, bies z góry coś słyszy,
To anioł się śmieje i głosi:
"To hardo poczynasz i zawsześ był srogi,
A duszę zbawiłeś niechcący,
Raz w życiu nie dałeś, a wziąłeś Waść rogi,
I za tom Ci odpust dający!"
Jak rycerz skamieniał, to diabeł w te pędy,
A jucha się leje po czole,
Ze strachu wciąż wieje, jak mówią legendy,
Na ziemskim, tym naszym padole.
Myśl taka mnie naszła, ot tak, od niechcenia,
Że czasem nie wiedzieć dlaczego?
I rogi być mogą przyczynkiem zbawienia
Od złego, najlepiej, gdy Złego.
--