Część druga poradnika w którym odpowiadamy na problem przedłużających się wizyt. Jak delikatnie powiedzieć gościom, że przesadzili? A może trzeba powiedzieć prosto w oczy, bo inaczej nie zadziała?
Dzieci, idźcie spać, bo goście chcą iść do domu!
* * * * *
Ja nic nie mówię tylko patrzę na zegarek.
Mój chłop natomiast wypuszcza psa z sypialni, stwierdzając, że przed snem zawsze go wypuszczamy.
* * * * *
Jutro wyjeżdżamy i musimy iść wcześniej spać.
* * * * *
Mój wujek, gdy miał już dosyć przedłużających się "wizytacji", szedł do łazienki i po chwili z niej wychodził w piżamie. Widocznie zapraszał tylko ludzi inteligentnych, bo zawsze chwytali aluzje.
* * * * *
No to fajnie będzie was zobaczyć w przyszłym tygodniu tak samo wyluzowanych na naszej kanapie.
* * * * *
O, jak już późno.
* * * * *
Widzieliście moje nowe drzwi wyjściowe?
Piękne a jeszcze ładniejsze od zewnątrz...
* * * * *
Puszczam psa do gości. 100-procentowa skuteczność, szczególnie, że nauczyłem go jednej sztuczki - siadam obok delikwenta, którego chcę się pozbyć, pies siada naprzeciw gościa, wykonuję drobny gest dłonią (niewidoczny dla gościa, widoczny dla psa), na co psiak pięknie pokazuje "klawiaturkę". A że to nie pimpek rasy "strassenkreuzer" to i efekt ładny.
* * * * *
Mój teściu zazwyczaj wali taki tekst. "Nina chowaj wędlinę bo się zeschnie."
Goście łapią o co chodzi i wychodzą.
* * * * *
Gość w dom, Bóg wie po co?!
* * * * *
Hmmm.... Jest taki prosty sposób na zasiedziałych gości:
-To kto teraz leci po flaszkę?
Gwarantowane, że wszyscy muszą już iść, bo już tak późno i w ogóle.
* * * * *
Tekst moich znajomych dot. przedłużających się odwiedzin: z całym szacunkiem kochani, ale lulu k..., lulu. Mój małoletni to od nich podłapał i sprzedał babci jak była z wizytą.
* * * * *
Przypomniała mi się anegdotka. Kiedy na przedłużającej się imprezie goście (kilka par) nadal nie zauważali że mają już pójść, koleżanka zadzwoniła na swój domowy numer z komórki z łazienki. telefon odebrał jej narzeczony chwilkę pogadali i kiedy skończył powiedział do gości:
- To była straż pożarna jest pożar tylko nie usłyszałem u kogo.
* * * * *
Impreza suto zakrapiana. Tatko mój ewidentnie już zmęczony wlewaniem w siebie trunków wysokoprocentowych, powiedział po prostu:
- Idźcie już do domu bo chcę iść spać.
Zapomniał tylko, że to on był gościem.
* * * * *
Sposób na tych co się uodpornili na zwykłe "won":
Bierzesz flaszkę, nalewasz wody do pełna i idziesz do tych opornych (stawiasz flaszkę gdzieś z tylu):
- No dobra won wóda się skończyła.
Teraz gwarantuję, że jakiś obrotny zauważy flaszkę:
- Ty, a to na szafce to co?
Podchodzisz i walisz cała flachę z gwinta.
- Jeszcze jakieś wątpliwości?
Ja nie mam żadnych, zatem zabieram się stąd czym prędzej.
A gości pomagali wyganiać: Azzkikr666, Lady_dragonde, Moherowa, Pamys, PaWgrafoman, d-v, Raf_u, Mycha_, Makiawel, YOGA, Patusiaaaa, Seb55, Storm87.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą