Dziś o dziwnie kojarzącym się programie, o tym, że zimno wcale nie jest takie złe, awanturze u szefa i moherze w Biedronce.
PROGRAM NIE DO PRZYJĘCIA Ładnych parę lat temu firma nabyła specjalny program, bazę danych. Przyjechała dziewczyna, przedstawicielka wykonawcy, żeby to wiekopomne dzieło zaprezentować.
Zachwytów, mówiąc delikatnie, nie było (interfejs był mocno upierdliwy), ale siedzimy, słuchamy, a ona się produkuje.
Na przycisku służącym do zatwierdzania poleceń był taki czerwony znaczek, tzw. ptaszek, a na przycisku do wychodzenia z danego okna programu była sylwetka idącego ludzika. Dziewczyna nazywała go chłopczykiem.
Prezentacja trwa już ze 20 minut i co trochę "Zatwierdzamy ptaszkiem, wychodzimy chłopczykiem".
W pewnym momencie mój kierownik rzuca:
- Ten program dla mnie jest zupełnie nie do przyjęcia.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą